„Czy to jest miłość? Ta wewnętrzna radość, której nic nie potrafi zburzyć? Świadomość, że kimkolwiek on się okaże, ona chcę być przy nim?"
Od wszystkiego co związane ze Stephenie Meyer starałam się trzymać
z daleka. Filmy z Kristen Stewart i Robertem Pattinsonem w rolach głównych
sprawiły, że zaczęłam wierzyć w swoje mizerne talenty aktorskie. Ekranizacja
bestselleru, która zapewne miała być niezapomnianym seansem, w którym
widz pochłonie każdy obraz i dźwięk będący kwintesencją mocnych wrażeń (dobra,
trochę przesadziłam) okazał się absorbujący niczym kolejny odcinek telenoweli. I trafił, gdzieś w zakamarki mojej pamięci - w samym środku
szuflady z napisem czas stracony.
Pewnie pomyślicie, że jestem masochistką, bo nie dość, że
sięgnęłam po kolejną powieść Anny Łaciny, której wcześniejsza książka okazała
się dziwacznym tworem, to jeszcze jest to lektura w jakimś stopniu związana z
sagą „Zmierzch”… Jednak wychodzę z
założenia, że każdy zasługuje na drugą szansę, więc z lekkim wahaniem sięgnęłam
po „Czynnik miłości”.
Nastoletnia Patrycja z niezwykłą ciekawością pochłania każdą
stronę ukochanej powieści, jaką jest „Zmierzch”. Jest pod ogromnym wrażeniem
przystojnego wampira i z całych sił pragnie przenieść tego intrygującego
bohatera do własnego życia. W pewnym momencie jest niemal pewna, że udało jej
się to uczynić…
Co robi pseudo Edward w polskiej powieści? Zmaga się z
problemami i... staje się obsesją Patrycji. Nie jest wampirem, choć wiele na to wskazuje.
Ma na imię Eryk i mimo młodego wieku jest już nieźle doświadczony przez los.
Nastolatka przez dłuższy czas zabiega o jego względy, wszystko co
z nim związane nieustannie absorbuje jej myśli. W chwilach, gdy dziewczyna nie wypatruje
Eryka, spędza czas ze swoją najlepszą przyjaciółką Magdą Dzik (Magdzik)., która poszukuje miłości, ma ogromną potrzebę bycia docenioną i kochaną. Dlatego jej nieco naiwne patrzenie na świat nieraz sprowadza na nią kłopoty i zawody.
Anna Łacina w swojej powieści ukazuje świat współczesnych
nastolatków, którzy przeżywają pierwsze miłości, zmagają się z codziennymi
problemami. Podejmuje temat miłości, która będzie poddawana niejednej próbie,
pisze o prawdziwej przyjaźni i zaufaniu będącym nieodłącznym elementem każdej
szczerej relacji. Jest to historia nastolatki, która musi zmierzyć się z
piętrzącymi się przeciwnościami losu i problemami – brakiem zainteresowania ze strony ojca organizującego liczne imprezy,
kłótniami z przyjaciółką i sekretem Eryka (nie będę wam odbierać tej
przyjemności i nie zdradzę o co chodzi, chociaż spotkałam się już z opinią, w
której było wszystko dokładnie opisane - to chyba gruby nietakt zdradzać tak
istotny element powieści).
„Czynnik miłości” to lektura o trudnych wyborach i zmaganiach z
chorobą. Joanna Łacina stworzyła w miarę ciekawą, momentami wzruszającą
powieść, w której rozważa wiele istotnych aspektów. Mimo, że „Czynnik miłości” jakoś specjalnie mnie nie zaabsorbował i nie pochłonęłam
go tak jak Patrycja pochłania „Zmierzch”, to muszę przyznać, że na pewno jest to
powieść bardziej realistyczna i ciekawsza niż „Kradzione róże”.Może dlatego,
że autorka w końcu skupiła się na kreacji bohaterów, którzy nie są już tak
papierowi i przewidywalni jak poprzednio. A posługując się slangiem -
naprawdę się nim posługują, a nie są to jakieś dziwne, niestworzone słowa. Polecam każdemu, kto poszukuje nieco wzruszającej powieści młodzieżowej, która ze „Zmierzchem" ma tak naprawdę niewiele wspólnego.
Zdecydowanie przeczytam jak tylko wpadnie w moje ręce ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Spotkałam ię kiedyś z tą propozycją w bibliotece, alby chyba raczej jestem na "NIE"
OdpowiedzUsuńTo cos dla mnie!
OdpowiedzUsuńNie brzmi jak książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńTa książka akurat nie dla mnie - jakoś nie pociągają mnie powieści o miłości polskich autorek.
OdpowiedzUsuńW sam raz dla młodego czytelnika. ;)
OdpowiedzUsuń