sobota, 24 listopada 2012

„Później może nadejść wcześniej niż się tego spodziewamy.”



Nie żyjesz. Zastrzelono cię, umarłeś na grypę, a może potrącił cię samochód. Nieważne. I tak prędzej, czy później trafisz do…GDZIE INDZIEJ.

Liz ma piętnaście lat i mogło by się wydawać, że całe życie przed sobą. Snuje plany i marzenia, które w jednym momencie rozbijają się na miliony kawałków. Dziewczyna przechodząc przez ulicę zostaje potrącona. Zapada w śpiączkę poczym trafia na statek podążający w kierunku wcześniej wspomnianego miejsca – Gdzie Indziej.

Nie można tego miejsca porównać z piekłem, czyśćcem, czy niebem. Trafiają tam wszyscy zmarli, bez względu na swoje ziemskie poczynania. Muszę przyznać, że taka opcja jak najbardziej mi odpowiada. Dlaczego? Gdzie Indziej to miejsce, w którym ludzie z roku na rok stają się młodsi. Znajdują sobie pracę związaną z zainteresowaniami, zarabiają i wydają pieniądze, mogą podglądać swoich bliskich przez specjalne lornetki. W ten sposób wciąż mają pewien kontakt z prawdziwym światem. I „żyją” podobnie jak my – zakochują się, opiekują zwierzętami, spacerują…

Liz nie może pogodzić się ze śmiercią, ma wrażenie, że to tylko zły sen. Poznaje swoją babcię zmarłą przed jej narodzinami, Curtisa z jej ulubionego zespołu Machine oraz o rok starszą od niej dziewczynę, Thandi. Jednak to nie powstrzymuje Liz przed ucieczką na Ziemię. Dziewczyna jest zrozpaczona, nie wyobraża sobie życia bez przyjaciół i bliskich. Jest przekonana, że już nigdy nie zdobędzie prawa jazdy, nie będzie miała dzieci, nie zakocha się...

Gdzie Indziej”  to najbardziej nietypowa książka, która trafiła w moje ręce. Fabuła jest niezwykle oryginalna, podobnie jak tytuł. W pierwszej chwili zwracamy uwagę na okładkę, która w tym przypadku skrywa w sobie pewną tajemnicę, przyciąga uwagę czytelnika. Pomińmy na chwilę stronę graficzną i powróćmy do bohaterów. Postacie wykreowane przez autorkę wydają nam się bardzo realistyczne. Babcia Liz, Betty jest bardzo ciepłą i miłą osobą, którą już na samym początku obdarzamy sympatią. Polubiłam również Curtisa, wokalistę, który postanowił skończyć z dotychczasowym zajęciem, stwierdzając, że w pewien sposób przez muzykę utracił życie. Nie dziwi nas także zachowanie Liz, która nie może pogodzić się z losem. Gabrielle Zevin stworzyła unikalny klimat, nieszablonowych bohaterów i historię, która wciąga od pierwszej strony. 

„Gdzie Indziej”  to powieść, dzięki której zupełnie inaczej spojrzymy na śmierć. Śmierć, jako nowy początek, a może nawet narodziny. Brzmi intrygująco i pozytywnie. Jestem jak najbardziej za!

7 komentarzy:

  1. Zapowiada się bardzo ciekawie:) Chętnie przeczytam jeżeli tylko będę miała okazję:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie tak niespecjalnie do niej ciągnie :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi doprawdy intrygująco. Zapamiętam tytuł i się za nią rozejrzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi naprawdę ciekawie. Mnie właściwie przyciągnęła okładka, średnio treść, więc zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo spodobała mi się ta książka, na pewno kiedyś do niej wrócę. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ciekawa, taka inna. intrygująca i przyciągająca.
    na pewno poszukam w bibliotece obu książek :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widziałam kiedyś jej reklamę.. miałam poszukać, ale jakoś o niej zapomniałam.. dzięki za przypomnienie :D

    OdpowiedzUsuń

Wydawnictwa