Spodziewałam się ciekawej powieści o miłości z odrobiną dobrego humoru, który sprawi, że w
te do bólu szare, jesienne dni, choć na chwilę zaświeci słońce. Tymczasem otrzymałam przygnębiającą lekturę o
tym, co zrobić, żeby utrudnić sobie życie pod każdym względem. Zero promieni, tylko szare niebo pełne
kłębiastych, czarnych chmur. Zbiera się na ulewę.
Po pierwsze: Jedź na wakacje ze swoim byłym, który cię zdradził.
Ona, Jaśmina jest studentką medycyny, zawsze zorganizowana
i systematyczna. W jej poukładanym życiu nie brak miejsca na uczucia, które
czynią ją niezdecydowaną i irytującą. On, przystojny, zamożny i po prostu czarujący. Spotykają
się w pociągu i…zakochują (brzmi znajomo?). Niestety, jak powszechnie wiadomo życie jest brutalne i straszne niczym Buka z Muminków. Dlatego na drodze ich uczucia będą pojawiały się niezliczone przeszkody. W tym przypadku przybiorą one postać
młodej dziewczyny, z którą Romek zdradzi Jaśminę. Nie wspominając o licznych konfliktach polegających na idiotycznych niedomówieniach. Zawiłe relacje uroczego studenta z przyszłą panią doktor
jeszcze bardziej popląta wspólna
wycieczka do słonecznej Grecji, na którą zdecydują się wraz z paczką przyjaciół.
Po drugie: Ufaj każdemu, kogo spotkasz na swojej drodze.
Losy tej dwójki bohaterów przeplatają się z historią Róży,
siostry Jaśminy. Dziewczyna postanawia wybrać się na pielgrzymkę, gdzie spotyka
tajemniczego Ariela (tak, tak jest takie imię), faceta, który potrafi zamienić się w najbardziej enigmatyczne postacie.
Dobiera odpowiednie maski i dla każdej dziewczyny jest kimś innym, lecz zawsze
wyjątkowym i jedynym w swoim rodzaju. Tym razem odgrywa rolę pełnego sekretów,
zagubionego młodzieńca, który jest nieuleczalnie chory (to pewnie przez te detergenty). I te „ostatnie dni”
pragnie spędzić właśnie z nią. Tymczasem zaniepokojeni rodzice postanawiają odszukać swoją ukochaną córkę, przeżywają najgorsze
dni w swoim życiu.
Po trzecie: Przeczytaj „Kradzione róże"
Najbardziej irytuje mnie zawarte w książce moralizatorstwo. Zagłębiając się w lekturę czułam, jakby autorka
była kimś w rodzaju wrednego nauczyciela - stała nade mną i patrząc z góry dawała swoje „cenne” rady, natarczywie upominając. Zapewne chciała
przekazać jak istotne są wartości tj. rodzina, lecz jak dla mnie przyniosło to
wręcz odwrotny skutek. Jaśmina to
wyidealizowana postać, na każdym kroku
postępująca według dekalogu… Natomiast
Róża jest tak łatwowierną osobą, że aż trudno w to uwierzyć. I oczywiście za
swoją naiwność musi słono zapłacić.
Świat wykreowany przez Annę Łacinę obfituje w przedziwne postacie. Naprawdę nie chciałabym spotkać żadnej z nich na swojej drodze. Fabuła jest przewidywalna niczym kolejny odcinek łzawej telenowelii albo program telewizyjny na wakacje... Nawet slang studentów momentami brzmi dziwacznie.
Świat wykreowany przez Annę Łacinę obfituje w przedziwne postacie. Naprawdę nie chciałabym spotkać żadnej z nich na swojej drodze. Fabuła jest przewidywalna niczym kolejny odcinek łzawej telenowelii albo program telewizyjny na wakacje... Nawet slang studentów momentami brzmi dziwacznie.
„Kradzione róże" to
książka przepełniona miłością opartą na wytartych schematach. Szczęśliwy zbieg okoliczności, dwójka
zupełnie różnych bohaterów i na końcu… Nie mogę zdradzić, ale łatwo się tego
domyśleć.
-----------------------
W końcu wracam. Prawie wszystkie wcześniejsze opinie znajdziecie na moim profilu lc
Bardzo fajna recenzja, jednak powieść ma zbyt wiele wad, abym marnowała na nią mój cenny czas :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie, że wróciłaś, ale dlaczego usunęłaś wszystkie posty? :(
Dzięki za miłe słowa, też się cieszę ;) Postanowiłam zacząć od początku, więc usunęłam dotychczasowe posty. Nie wszystkie recenzje były takie jakbym chciała. Pozdrawiam :)
UsuńRaczej nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka taka kiepska, bo wydawała się ciekawa. Nienawidzę jak autor prawi mi morały...
OdpowiedzUsuńChyba jednak się wstrzymam z lekturą tej książki.
OdpowiedzUsuńUtrudnić sobie życie? Niee, wolę ułatwiać :D
OdpowiedzUsuńNie dla mnie, nie wydaje się ciekawa :( Pozdrawiam i zapraszam do siebie na recenzję "Przerwanej lekcji muzyki" :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, książka mi się podobała i moim zdaniem jest warta polecenia.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam takie perełki, które można sobie wyryć na czole albo powiesić na kominkiem. Po prostu zbiory złotych sentencji. Szkoda zawracania głowy. Paulo Coelho jest tylko jeden i nie powinno się go podrabiać:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie ją sobie odpuszczę. Jakoś nawet nie jestem nią zainteresowana. :x
OdpowiedzUsuńuwielbiam tą serię, więc pewnie kiedyś przeczytam. najwyżej się troszkę rozczaruję...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam! :)