W liceum Fairfields uczniów z „dobrej” i „złej” części miasta
dzieli mur nie do przebycia. Więc kiedy Brittany, popularna, piękna, bogata, i
Alex, członek ulicznego gangu, zostają dobrani w parę do realizacji projektu z
chemii, wszystko wskazuje, że nie skończy się to dobrze.
Nikt – nawet oni sami – nie spodziewa się, że ten związek wywoła
najbardziej zaskakującą reakcję chemiczną. Ale żeby być razem, będą musieli
przeciwstawić się stereotypom i uprzedzeniom, jakie ich dzielą.
Chemia była dla mnie cotygodniowym rytuałem czterdziestu
pięciu minut męki. Jedyne co pamiętam z lekcji to nieodgadnione wzory,
które za każdym razem malowały na mojej twarzy skonsternowaną minę. Jeśli miała
być to (z założenia) intelektualna wędrówka, to chyba nie dotarłam za daleko. Kończąc moją wstępną paplaninę na temat znienawidzonego przedmiotu dodam, że w powieści chemia przybiera zupełnie odmienną definicję, na pewno mniej dosłowną od mojej.